Transport Drogowy

Wagi preselekcyjne jak fotoradary: Podwójne standardy karania za przeciążone pojazdy

Przeładowane samochody to jeden z poważniejszych problemów, z którymi boryka się Inspekcja Transportu Drogowego. By je wyłapywać, służba ta dysponuje 80 wagami preselekcyjnymi, wbudowanymi w jezdnię. Kiedy urządzenie zarejestruje przejazd przeciążonego pojazdu, zostaje on sfotografowany, a informacja trafia natychmiast do patrolu inspekcji. Ten zatrzymuje pojazd, by dokonać właściwego ważenia na wadze drogowej. Jeśli wynik się dwukrotnie potwierdzi, inspektorzy mogą nałożyć karę administracyjną na przedsiębiorcę (do 15 tys. zł) i mandat karny dla kierowcy (500 zł).

Kłopot w tym, że przeładowanych aut jest dużo (dziennie jedna waga preselekcyjna rejestruje 300–400 przekroczeń), a inspektorów mało.

Makiawelizm krokodyli

Dlatego GITD już jesienią ubiegłego roku rozważała wykorzystanie wag preselekcyjnych na takiej samej zasadzie jak fotoradary. Chodziło o wysyłanie do właścicieli aut pism z żądaniem wskazania kierującego, by ukarać go mandatem już na podstawie pomiaru dokonanego w ruchu. Wówczas jednak inspekcja przekonywała, że w tym celu należałoby zmienić rozporządzenie ministra gospodarki w sprawie wymagań, którym powinny odpowiadać wagi samochodowe do ważenia pojazdów w ruchu (Dz.U. z 2007 r. nr 188, poz. 1345) i niektóre zapisy prawa o ruchu drogowym.

Dziś okazuje się jednak, że nie czekając na zmianę prawa GITD zaczęła karać w przyśpieszonym trybie. Pisma wzywające do wskazania kierowcy dostają właściciele aut o dopuszczalnej masie całkowitej (dmc) poniżej 3,5 tony, głównie samochodów dostawczych.

– Takie pojazdy stanowią duże zagrożenie dla bezpieczeństwa ruchu drogowego. Niemal codziennie inspektorzy ITD podczas kontroli drogowych zatrzymują pojazdy, które zamiast maksymalnie 3,5 t, ważą nawet 9 ton. Są one ważone na drodze i na kierowców nakładane są mandaty karne. Sankcjonowane przez GITD naruszenia zarejestrowane na wagach preselekcyjnych są jedynie uzupełnieniem tradycyjnych kontroli drogowych – przyznaje Alvin Gajadhur, rzecznik GITD.

Przeciążone samochody mają zaburzoną sterowność i stanowią poważne zagrożenie np. podczas hamowania. Poza tym ich właściciele obchodzą ustawę o transporcie drogowym (t.j. Dz.U. z 2013 r. poz. 1414 ze zm.) de facto świadcząc usługi przewozowe bez posiadania prawa jazdy kat. C, przechodzenia okresowych szkoleń dla kierowców, przestrzegania przepisów o czasie pracy czy płacenia e-myta.

Jednak wagi preselekcyjne, jak sama nazwa wskazuje, służą tylko do wstępnego ważenia. Dlaczego zatem na podstawie uzyskiwanych w ten sposób wyników inspekcja nakłada kary? Czy nie jest to przekroczenie uprawnień?

– Odczyty z urządzeń preselekcyjnych nie stanowią podstawy do nakładania kar w postępowaniach administracyjnych – przyznaje Alvin Gajadhur. Ale zdaniem GITD nie stanowi to przeszkody do ukarania kierowcy w inny sposób: na podstawie kodeksu wykroczeń.

Rzecznik przekonuje, że skoro na podstawie ustawy – Prawo o ruchu drogowym (t.j. Dz.U. z 2012 r. poz. 1137 ze zm.) do zadań ITD należy m.in. kontrola przestrzegania przepisów dotyczących dopuszczalnej wagi pojazdu, a art. 75 pkt 3 ustawy o transporcie drogowym przewiduje, że wyniki kontroli wykorzystywane są do formułowania wniosków o wszczęcie postępowania m.in. w sprawach o wykroczenia, to wszystko jest w porządku. Z tym tylko, że przytaczane przepisy odnoszą się do wyników kontroli przeprowadzonej na drodze lub w siedzibie przedsiębiorstwa.

– Mimo wszystko stoimy na stanowisku, że mamy prawo do nakładania mandatów na podstawie wyników z wag preselekcyjnych. Poza tym we wszystkich przypadkach, w których kierowca nie przyjął mandatu i sprawy trafiały do sądów, te przychylały się do naszych wniosków o ukaranie za przekroczenie dmc – przekonuje rzecznik.

Nie tędy droga

Tak samo sądy postępowały w sprawie nakładania grzywien za tzw. niewskazanie kierującego; do czasu jednak, aż obwinieni zaczęli podnosić, że GITD nie ma uprawnień do kierowania takich wniosków do sądów. Teraz praktyka się zmieniła.

– Oczekiwałbym, że administracja zamiast podejmować kolejne działania, które są wadliwe prawnie, zmieni stosowne przepisy, by można było je w sposób skuteczny egzekwować. Tymczasem teraz utrwala się przekonanie, że działania administracji balansują na granicy prawa, a samo prawo można lekceważyć – komentuje Maciej Wroński, prawnik specjalizujący się w prawie transportowym.

– Działania inspekcji odbieram jako rozpaczliwe próby przeciwdziałania patologicznym zjawiskom, które – nad czym ubolewam – są masowe. To metoda z gruntu skazana na porażkę – dodaje.

Ekspert podkreśla, że nawet zatwierdzenie wag preselekcyjnych jako urządzeń, na podstawie których można prowadzić postępowania w sprawach o wykroczenia czy administracyjne niewiele zmieni.

– Należy zastanowić się nad wprowadzeniem kar administracyjnych w wysokości adekwatnej do skali zjawiska. Jeśli ktoś nie chce ponosić kosztów związanych z transportem drogowym, a de facto prowadzi taką działalność, to nie dość, że zagraża bezpieczeństwu, to jeszcze stanowi nieuczciwą konkurencję. Dlatego kara powinna być taka sama, jak za wykonywanie transportu drogowego bez licencji, czyli 8 tys. zł – postuluje Wroński

Pozorny transport do 3,5 tony

Branża transportowa od wielu lat walczy z nieuczciwymi przedsiębiorcami, nieposiadającymi licencji, a przewożącymi ładunki, które wraz z masą własną pojazdu mocno przekraczają granicę 3,5 tony. Trudno, aby pojazd o masie własnej na poziomie np. 2,7 tony, do którego załadowano przykładowo cztery palety z napojami (ważące około 800 kg każda) spełniał normę wagową do 3,5 ton. Przewoźnicy świadczący swoje usługi zgodnie z prawem muszą spełniać wiele rygorystycznych wymagań, w przeciwnym wypadku narażają się na wysokie kary. Opłaty za wydanie licencji i wypisów, konieczność posiadania tachografów w pojazdach, legitymowanie się certyfikatem kompetencji zawodowych dla zarządzającego transportem i szereg innych obowiązków prawnych to tylko nieliczne wymogi, których chcą uniknąć nieuczciwi przewoźnicy. Inspekcja transportu drogowego została powołana m.in. do eliminacji tego typu patologii. Środek karny w postaci mandatu 500 zł dla kierowcy prowadzącego przeładowany pojazd do 3,5 t zdaje się być mało skuteczną bronią. Prawo o ruchu drogowym (Dz.U. 2012, poz. 1137 ze zm.) w art. 140 aa ust. 3 pkt 2 daje możliwość karania załadowców lub nadawców ładunku za przyczynienie się lub godzenie na przeciążenie osi pojazdu bądź ponadnormatywną jego masę wraz z ładunkiem. Korzystanie z tej możliwości wciąż jednak jest mało popularne. Być może uruchomienie sankcji wobec załadowców przyczyniłoby się do zwiększenia bezpieczeństwa i urealnienia cen za transport.