Ciężarówka, która przewoziła ładunek z Austrii do Rosji, została zważona na polskiej granicy przez funkcjonariuszy Służby Celnej. Waga wskazała, że przekroczony został nacisk na oś drugą napędową o 330 kg. Przewoźnik musiał zapłacić 5 tys. zł kary, bo nie miał zezwolenia na przejazd pojazdem nienormatywnym. A dokument taki – w myśl polskich przepisów – trzeba uzyskać, nawet gdy pojazd jest załadowany zgodnie ze swoją dopuszczalną masą całkowitą, ale porusza się po drodze o obniżonej nośności (10 lub 8 t/oś).
Firma złożyła odwołanie: najpierw do Służby Celnej, a następnie do wojewódzkiego sądu administracyjnego. Nie kwestionowała jednak pomiaru, lecz zgodność przepisów pozwalających na wprowadzenie ograniczeń tonażowych z prawem unijnym. Chodzi o art. 3 i 7 dyrektywy naciskowej (96/53/WE), która ustanawia maksymalne dopuszczalne obciążenia w ruchu międzynarodowym. Zgodnie z nimi państwa członkowskie powinny udostępnić swoją sieć drogową dla pojazdów o naciskach 11,5 tony na oś, realizujących transport międzynarodowy. Ograniczenia można wprowadzać tylko w wyjątkowych sytuacjach (w centrach miast, małych wioskach lub miejscach o szczególnym znaczeniu przyrodniczym). Tymczasem w Polsce, choć co do zasady wszystkie drogi są 11,5-tonowe, to od tej zasady wprowadzono „wyjątki” obejmujące... 97 proc. z nich.
cały artykuł na stronie:
Polskie Drogi NSA: Firmy nie mogą płacić za niski standard polskich dróg
|
Link do źródła: |