Przepisy

Ważne zmiany dla kierowców i właścicieli pojazdów - badania techniczne po nowemu

Płatność przed badaniem
Podstawowa zmiana polega na tym, że od dziś zapłacimy za badanie techniczne przed jego wykonaniem, a nie po nim. Co więcej, jeśli podczas kontroli pojazdu diagnosta stwierdzi usterkę, nie będzie mógł przerwać badania i dać kierowcy czasu na jej usunięcie.
Od 2015 r. obowiązują trzy kategorie usterek: małe, istotne oraz zagrażające bezpieczeństwu ruchu drogowego i ochrony środowiska. Stwierdzenie wady drugiej i trzeciej kategorii będzie dyskwalifikujące. Diagnosta nie tylko będzie zobligowany do wystawienia negatywnego wyniku badania, ale też do wprowadzenia informacji o tym do systemu, wraz z kodem usterki. Oczywiście w takim wypadku kierowca nie może liczyć na zwrot pieniędzy.
Dzięki takiej procedurze diagnosta na innej stacji kontroli pojazdów (SKP) będzie wiedział, że auto nie zostało dopuszczone do ruchu i jaki był tego powód. Co dalej?
Opcja pierwsza – ponowne badanie na tej samej SKP
Kierowca będzie miał dwa tygodnie na naprawę usterek wskazanych przez diagnostę. Jeśli przed upływem tego terminu wróci na tę samą SKP, zapłaci tylko za zbadanie elementów, które wcześniej były niesprawne. W zależności od tego, co będzie podlegało ponownemu sprawdzeniu, dodatkowa odpłatność wyniesie od 14 do 36 zł (patrz ramka). Jednak jeśli liczba nieprawidłowości była większa, opłaty się zsumują, ale maksymalnie do kwoty podstawowego badania, czyli 99 zł.
Opcja druga – ponowne badanie na innej SKP
Jeśli kierowca dokona niezbędnej naprawy, a potem uda się na przegląd do innej SKP, wówczas poniesie pełną opłatę. Niezależnie od tego, czy stawi się na przegląd w terminie 14 dni, czy po nim. Skoro teraz diagności mają obowiązek wpisywania do systemu kodu usterki i każdy inny diagnosta zna przyczynę niedopuszczenia pojazdu do ruchu, to również na innej SKP można by się ograniczyć jedynie do kontroli prawidłowości działania zakwestionowanych wcześniej elementów, a kierowca mógłby zapłaciłby mniej. Dlaczego niższa cena drugiego badania obowiązuje tylko przy badaniu na tej samej stacji?
– Gdyby diagnosta z innej SKP ograniczył badanie tylko do elementów zakwestionowanych przez swojego kolegę, wówczas brałby odpowiedzialność za prawidłowość działania elementów, których on sam nie sprawdził. Tymczasem ten pierwszy diagnosta mógł dostrzec usterkę w jednym układzie, lecz nie zauważyć w innym miejscu. A przecież ostatecznie to drugi diagnosta podpisuje się pod decyzją dopuszczającą pojazd do ruchu – tłumaczy mec. Marcin Barankiewicz, radca prawny z Polskiej Izby Stacji Kontroli Pojazdów.
Większa ochrona kupujących używane auta
Nowe przepisy wprowadzają też nowe obowiązki dla ubezpieczycieli oraz Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego, które w przyszłości będą mogły zaowocować większą ochroną kupujących używane pojazdy. Chodzi o wymóg przekazywania do Centralnej Ewidencji Pojazdów informacji o szkodzie istotnej. Wchodzące dziś w życie przepisy precyzyjnie definiują, jakie uszkodzenia będą musiały być odnotowane i przekazane do bazy – chodzi o te obejmujące elementy układu nośnego, hamulcowego czy kierowniczego pojazdu, mające wpływ na bezpieczeństwo ruchu drogowego i kwalifikujące pojazd do dodatkowego przeglądu. Oznacza to, że te szkody, które skutkują koniecznością przeprowadzenia dodatkowego badania technicznego, będą gromadzone w ewidencji. – Dotyczy to zarówno pojazdów ubezpieczonych, jak i nieubezpieczonych, dla których likwidacji szkody dokonuje UFG. Jeśli szkoda nie wymaga przeprowadzenia dodatkowego badania technicznego, informacja o jej zaistnieniu nie zostanie przekazana do ewidencji, nie będzie więc możliwości jej udostępnienia – informuje Karol Manys, rzecznik Ministerstwa Cyfryzacji.
– Dotychczasowe regulacje mówiły o obowiązku informowania CEP o polisach OC, a nie o szkodach. W momencie wejścia w życie nowej regulacji, pojawi się obowiązek informowania o szkodzie istotnej. Zwiększy to pewność obrotu pojazdami, pozwoli na bardziej miarodajne zaznajomienie się z faktyczną historią pojazdu – mówi Dominik Tarczyński z Polskiej Izby Ubezpieczeń.
Informacje o takich szkodach będzie można znaleźć na uruchomionym już kilka lat temu portalu historiapojazdu.gov.pl. By sprawdzić przeszłość auta, trzeba podać numer rejestracyjny, numer VIN oraz datę pierwszej rejestracji. Na razie za pośrednictwem portalu sprawdzić takie dane jak liczba dotychczasowych właścicieli czy przebieg silnika. Ale uwaga: informacje o szkodach istotnych nie pojawią się w nim od razu. – Będą one przekazywane do CEP od 4 czerwca 2018 r., a więc od momentu dostosowania się poszczególnych zakładów ubezpieczeń do komunikacji z CEPiK 2.0. Potencjalny nabywca będzie mógł sprawdzić dane o szkodach w usłudze historiapojazdu.gov.pl jednak dopiero po rozszerzeniu zakresu danych udostępnianych w ramach tej usługi, planowanym na ostatni etap realizacji projektu CEPiK2.0, czyli w drugiej połowie 2018 r – zaznacza resort cyfryzacji.
I jeszcze jedno ważne zastrzeżenie. Jeśli po rozszerzeniu funkcjonalności portalu potencjalny nabywca nie znajdzie informacji o tym, że np. samochód doznał w przeszłości istotnej szkody, to wcale nie musi koniecznie oznaczać, że tak było. Informacje o szkodach istotnych odnotowane przez zakłady ubezpieczeń przed 4 czerwca 2018 r. nie zostaną przekazane do bazy.
Zwiększeniu pewności obrotu ma również służyć rozszerzenie systemu o informacje o wszelkiego rodzaju prawnych zabezpieczeniach na pojazdach. W ten sposób potencjalny nabywca będzie mógł sprawdzić, czy sprzedawca dysponuje tytułem prawnym do pojazdu i czy ma pełne prawo swobodnie nim dysponować. Do tej pory do CEP przekazywane były od razu informacje o zajęciach komorniczych (przez wydziały komunikacji). Teraz w rejestrze znajdą się także informacje o zajęciach pojazdów, do których doszło na skutek działania administracyjnych organów egzekucyjnych. Będą też wpisy o zabezpieczeniach majątkowych ustanowionych na pojeździe przez organy ścigania, np. przez prokuraturę.
Straż Graniczna szybciej zabierze prawo jazdy
Od dziś nowe uprawnienia zyskali też funkcjonariusze Straży Granicznej, którzy będą mogli zatrzymać prawo jazdy lub dowód rejestracyjny pojazdu. Do tej pory w przypadku wystąpienia takiej konieczności SG musiała wezwać policję. A to niepotrzebnie angażowało aż dwie służby do jednej prostej sprawy; poza tym do czasu przybycia policji SG nie mogła pozwolić kierowcy na kontynuowanie podróży.