Jak informuje "Rzeczpospolita" koszt zakupu jednego fotoradaru to około 150 tys. zł brutto. Jeszcze droższe są urządzenia do odcinkowego pomiaru prędkości i te, które rejestrują wjazd na skrzyżowanie przy czerwonym świetle. W ich przypadku koszty wahają się między 227,5 a 372,5 tys. zł.
W okresie od pierwszego lipca 2011 do 31 grudnia 2012 na podstawie zdjęć wykonanych przez 240 stacjonarnch fotoradarów, funkcjonariusze ITD wystawili łącznie 107 652 mandaty. W tym czasie udało się wyegzekwować od kierowców kwotę nieco ponad 22 mln zł - przeciętny mandat za przekroczenie prędkości wynosił więc około 204 zł.
Z danych wynika, że każdy z wykorzystywanych wówczas przez ITD 240 fotoradarów przez 18 miesięcy zarobił przeciętnie 91,6 tys. zł. Oznacza to, że miesięcznie przynosił on kwotę niecałych 5,1 tys. zł. Biorąc pod uwagę fakt, że koszt zakupu jednego takiego urządzenia to 150 tys. zł, żadne z nich jeszcze na siebie nie zarobiło! By inwestycja w fotoradar zaczęła przynosić zyski potrzeba bowiem trzydziestu miesięcy!
Na szczęście (dla budżetu państwa...) budowa centralnego systemu nadzoru nad ruchem drogowym, na którą składa się również zakup nowych fotoradarów, współfinansowana jest ze środków Unii Europejskiej. Środki unijne pokrywają 69 proc. kosztów. Warto dodać, że z informacji "Rzeczpospolitej" wynika, iż w tym roku wydatki związane z systemem sięgnąć mają 64,5 mln zł. W kolejnych latach ma to być odpowiednio 24,4 mln i 27,1 mln. Pojawia się jednak pytanie, czy można wierzyć w publikowane przez Ministerstwo Transportu dane. Z prostej matematyki wynika bowiem, że - jeśli radar zarabia średnio niespełna 5,1 tys. zł miesięcznie, a średnia kwota mandatu to 204 zł - jedno urządzenie wykonuje miesięcznie 25 zdjęć, które kończą się postępowaniem mandatowym. Daje to średni wynik 0,7 zdjęcia dziennie...