List informujący o wykroczeniu wysyłają ITD lub straż gminna. W kopercie znajdują się trzy oświadczenia, a jedno z nich dotyczy tego, kto prowadził pojazd. Kierowcy znaleźli jednak lukę prawną w tych dokumentach. Jeśli właściciel auta wpisze, że to nie on kierował autem oraz nie pamięta, kto siedział za kierownicą, ITD skieruje wniosek do sądu o ukaranie. W takiej sprawie oskarżycielem może być jednak tylko policja, która w tej chwili nie odpowiada już za mandaty z fotoradarów.
Jeśli wpiszemy w odpowiednią rubrykę imię i nazwisko np. dalekiego kuzyna z Białorusi, wyegzekwowanie kary będzie niemożliwe. Ani straż gminna ani ITD, nie mają bowiem możliwości wysłania mandatu do obywatela kraju spoza Unii Europejskiej.
Zaskakująco skutecznym sposobem na mandaty jest po prostu nie płacenie ich. Jak działa ten mechanizm? Wystawiony przez policjanta mandat kredytowany należy opłacić w ciągu siedmiu dni. Niezależnie od tego, czy został on opłacony, czy nie, w ciągu trzydziestu dni, mundurowi mają obowiązek poinformowania miejscowego wojewody o każdym wystawionym mandacie. To na władzach wojewódzkich ciąży obowiązek sprawdzenia, czy ukarany kierowca zapłacił za swoje wykroczenie. Jeśli tego nie zrobił, sprawa przekazywana jest do miejscowego urzędu skarbowego. Ten egzekwuje należne pieniądze ze zwrotu podatku kierowcy i do kwoty mandatu dolicza opłatę egzekucyjną.
Jedynie ok. 47 proc. należności za mandaty i kary administracyjne jest dobrowolnie regulowana. Kolejne 23 proc. zostaje ściągnięte w wyniku postępowań egzekucyjnych. Pozostałych 30 proc. w ogóle nie udaje się wyegzekwować. To oznacza, że co trzeci ukarany przez policję lub ITD kierowca unika konsekwencji swoich przewinień. Brakuje też przepisów, które sprawiłyby, że nieuregulowanie grzywny będzie po prostu nieopłacalne. Opłata egzekucyjna wynosi bowiem tylko ok. 7 proc. wartości mandatu. Nawet w przypadku maksymalnej kary - 500 zł - dodatkowo zapłacić można jedynie 35 złotych. Wielu kierowców podejmuje takie ryzyko wiedząc, że ma duże szanse na uniknięcie mandatu.
Z łatwością mandatu z fotoradaru uniknie też osoba kierująca samochodem zarejestrowanym za granicą. Problemem jest to, że ITD stosuje tryb wykroczeniowy, który jest długotrwały i kosztowny, a w przypadku zagranicznych samochodów bardzo trudny do realizacji. Polacy łamiący w innych krajach nie mają takiej taryfy ulgowej. Stosowany tam tryb administracyjny pozwala na łatwe i skuteczne karanie wszystkich kierowców łamiących przepisy. Z tego powodu ITD postuluje, aby również w Polsce wprowadzono taką metodę.