Każda sprzedaż samochodu który został zwidykowany, odebrany leasingobiorcy bądź kredytobiorcy to dla firmy finansującej niekomfortowa i wrażliwa kwestia. Ponieważ taka sytuacja wiąże sie z rozliczeniem umowy kredytowej czy leasingowej sprzedaż takiego samochodu musi odbyć się według sztywnych procedur. Bank czy leasingodawca nie może sobie pozwolić aby były klient zarzucił im zaniżenie wartości samochodu. Dlatego też każdy taki samochód jest wyceniany przez rzeczoznawcę i sprzedawany zazwyczaj na aukcji internetowej.
Trzeba zrozumieć, że wyceny w naszym kraju ciągle są różne. Według nas zazwyczaj uczciwe, ale wiadomo, że robione przez człowieka, a więc zawsze subiektywne. Wyceny samochodów zwindykowanych to najostrzejsze i najbardziej wiarygodne wyceny jakie są robione. Dlaczego? Wynika to z kliku faktów. Po pierwsze samochód podlegający wycenie jest dokładnie taki jaki został odebrany. Nikt go nie pucuje, szlifuje, podrasowuje jak to np. ma miejsce w komisach czy u handlarzy. Rzeczoznawca w takiej sytuacji nie ma prawa zrobić nic z samochodem co mogłoby go usprawnić. Nie może nawet napompować koła jeśli zeszło powietrze co potem w wycenie kończy sie stwierdzeniem „nie przeprowadzono próby drogowej ze względu na defekt koła”. Jedyne co mu wolno to podłączyć tzw. Urządzenie rozruchowe czyli dodatkowy akumulator aby uruchomić silnik. Po drugie wycena taka musi uwzględniać każdy aspekt oceny samochodu m.in. rzeczoznawca musi opisać każdą, nawet najdrobniejszą ryskę. Jest to podyktowane również tym, że sprzedającemu zależy na ustaleniu jak najniższej ceny. Dlaczego? Bo samochód stojący na placu to zamrożony kapitał, czyli coś na co nie może i nie chce sobie pozwolić żadna firma finansowa. Jeśli samochód jest więcej wart to i tak aukcja podbije cenę... jeśli nie ma zainteresowania to jest szansa że cena czyni cuda i kupi go ktoś za cenę wyceny bądź zbliżoną.
Na co więc zwracać uwagę w wycenie aby mieć przekonanie, że kupuje się samochód, który spełni nasze oczekiwania?
Po pierwsze opony. Ciągle w Polsce jest to ten element samochodu na którym się najłatwiej „oszczędza”. Jeśli samochód ma powyżej 80 % zużycia ogumienia może to oznaczać, że poprzedni użytkownik oszczędzał na wszystkim. Nie chodzi tu nawet o same opony, ale skoro nie wymienił opon to pewnie i olej jest przepracowany i wszystkie możliwe usterki czy naprawy były robione jak najtaniej czyli źle. Warto też zwrócić uwagę na zużycie zapasu. Nie powinno być ono wyższe niż 20 % (przecież na zapasie się nie jeździ). Jak wspomniałem na początku defekt koła oznacza zazwyczaj brak powietrza i nie należy się tym zbytnio przejmować.
Po drugie lakier. Mało kto z nas dysponuje miernikiem grubości lakieru i zazwyczaj łapiemy się w komisie na hasło, że samochód jest bezwypadkowy...choć czasami wiele mu do tego stwierdzenia brakuje. Na szczęście rzeczoznawcy dysponują tym przyrządem i podają grubość powłoki lakierniczej. Gdy jest ona zbliżoną do 0,1 mm to wszytko ok. Samochód ma powłokę fabryczną czyli nie miał nawet stłuczki. Także błotnik czy klapa z trochę grubszym lakierem nie powinna zniechęcać. Przecież stłuczka to nie wypadek. Jeśli jednak i dach i inne elementy były lakierowane powinniśmy się zastanowić w jakiej sytuacji są malowane takie elementy. Grubość lakieru pow 0,5 mm świadczy już o sowicie użytej szpachli a więc i jakości naprawy blacharskiej. Co do rys na lakierze to stwierdzanie widoczne rysy oznacza, ze pasta Tempo wystarczy, a głębokie rysy w zderzaku to niestety standard w eksploatacji miejskiej. Także drobne wgniecenia drzwi to coś czego nie uniknie żaden samochód parkujący choćby czasami pod hipermarketem.
Co dalej... warto zwrócić uwagę na datę wyceny. Im bardziej odbiega ona od daty przetargu tym lepiej. Dlaczego? Ponieważ zapewne cena samochodu była już klika razy obniżana i jak to się mówi cena czyni cuda. Nawet nie do końca atrakcyjny samochód za małe pieniądze może być okazją. Dodatkowo jeśli samochód jest w miarę nowy to może to nam znacząco skrócić faktyczny czas eksploatacji samochodu. Można kupić teoretycznie dwuletni samochód, który używany był tylko rok. A propos czasu eksploatacji. Najkorzystniejsze wydaje się kupowanie samochodu na gwarancji Dziś gwarancje są zazwyczaj na 3 a nawet 7 lat (Kia). Jeśli kupimy taki samochód mamy pewność , że ewentualne usterki usuniemy za darmo.
Oczywiście samochód taki musi mieć terminowe przeglądy. Jeżeli nie ma książki gwarancyjnej to nie rezygnujmy. Czasami importer prowadzi ewidencję przeglądów i można po nr VIN sprawdzić historię samochodu i np. poprosić o duplikat książeczki gwarancyjnej. Czasami można się skontaktować z poprzednim właścicielem i mimo, że nie dał on książeczki przy zdawaniu samochodu może nam ją przekazać. Warto też przy własnych oględzinach samochodu poszukać jej. Nowe samochody, szczególnie Vany mają tyle schowków, że rzeczoznawca mógł po prostu jej nie znaleźć.
Przebieg. Przebieg, a tak naprawdę wskazanie licznika to coś co w Polsce ciągle ma dla większości największe znaczenie. Owszem. Wskazanie licznika w samochodzie z aukcji może czasami przerazić. Zdarzają się 3 letnie samochody z przebiegiem ponad 200 tys. km. Cena ich jednak jest adekwatna do przebiegu i może byłoby warto kupić taki samochód gdyby to było możliwe... Dlaczego nie jest? Ponieważ ze względu na atrakcyjną cenę kupi go pośrednik i za kilka dni ten samochód pojawi się na rynku z przebiegiem znacznie mniejszym i ceną adekwatną do nowego wskazania licznika.
Zawieszenie. Polskie drogi jakie są każdy widzi. Tak więc nawet kilkanaście tys. przebiegu kończy się lakonicznym stwierdzeniem rzeczoznawczy „stwierdzono nieznaczne luzy w układzie kierowniczym i zawieszenia”. Tak więc zazwyczaj nie należy się tym przejmować chyba, że rzeczoznawca pisze o wybitych amortyzatorach i wyciekach w układzie wspomagania.
Czasami w wycenie pojawiają się stwierdzenia typu „niemożność oceny usterki do sprawdzenia w ASO”. Oczywiście czasami może to oznaczać to konieczność drogiej naprawy, szczególnie w przypadku skrzyń biegów. Pamiętać musimy, że samochody dziś są tak naszpikowane elektroniką, że zawsze coś „świeci”. Od specyfiki marki (np. częste we francuskich samochodach sygnalizowanie uszkodzenie poduszek) zależy czy dany sygnał nie oznacza prawie nic...czy kosztowną naprawę. Jeśli się na tym nie znamy to mogą pomóc nam fora danej marki.
Instalacja gazowa. Ten ważny, obniżający znacznie koszty eksploatacji element wyposażenia, jest często pomijany w określaniu ceny samochodu. Wynika to z tego, że często brak jest dokumentacji instalacji gazowej. Mogłoby to oznaczać, że przy następnym przeglądzie nie "przejdzie"nam ta instalacja. Jednak załatwienie duplikatu papierów to dziś banalna sprawa, szczególnie jeśli chodzi o najważniejsze czyli zbiornik. W firmie Stako kosztuje to 48 zł i trwa raptem kilka dni. A skoro jesteśmy przy papierach. Brak dowodu rejestracyjnego (częsty po windykacji) to także nie problem. Przecież poważna instytucja finansowa nie sprzedawałaby nam samochodu którego nie da się zarejestrować. Zazwyczaj wykonanie przeglądu technicznego i dokumenty sprzedaży wystarczają do rejestracji, a przecież przy zmianie właściciela i tak zmienia się dowód rejestracyjny.
A co z wadami „nie do przeskoczenia”. Właściwie to wycena jest na tyle szczegółowa, ze sami możemy ocenić czy są wady dla nas nie do zaakceptowania. Warto może tylko wspomnieć, że poważne uszkodzenia samochodu mogą uniemożliwić nam zawarcie ubezpieczenia AC, a także sfinansowania samochodu w kredycie czy leasingu, choćby korzystając z oferty net4car. Pamiętajmy, że choć taki samochód kupujemy prze internet to jednak nic nie zastąpi naszych własnych oględzin. Choć przy w miarę nowych samochodach i umiejętnym, zgodnym z powyższymi wskazówkami, czytaniem wycen może nie być to konieczne.