Bezpieczny Kierowca

W Polsce mandaty są (wciąż) za niskie!

Oto miejska, niedawno oddana do użytku, tranzytowa, tzw. szosoulica o nienagannie równej nawierzchni.

Może zatem zamiast bezowocnie dyskutować o kompleksowej podwyżce mandatów za wszystkie wykroczenia, należałoby go zmienić w części dotyczącej sprawców szczególnie drastycznych przypadków łamania przepisów?

Obowiązuje tu, jak w wielu podobnych miejscach, ograniczenie prędkości do 70 km/godz. Jest wczesny niedzielny poranek, ładna pogoda, sucho, na drodze kompletnie pusto, więc trochę zbyt mocno przycisnąłeś pedał gazu.

Niestety, miałeś pecha i nadziałeś się na patrol policji z "suszarką". Funkcjonariusz drogówki pokazuje ci wskazanie radaru - no tak, 101 km/godz. Jechałeś o 31 kilometrów na godzinę za szybko. Zgodnie z taryfikatorem grozi za to mandat w wysokości 200-300 zł. Dużo? Zdaniem wielu polskich kierowców - tak.

Każda próba podwyższenia stawek mandatów kończy się głośnymi protestami zmotoryzowanych Polaków. Bo mało zarabiamy, bo bieda, bo bezrobocie, bo wystarczy już, że paliwo jest horrendalnie drogie itp. I na nic zdaje się przekonywanie, że w wielu innych krajach, niekoniecznie dużo bogatszych od naszego, kary za wykroczenia drogowe są nieporównanie wyższe. Ba, w przypadku szczególnie drastycznego naruszenia przepisów ruchu drogowego można stracić prawo jazdy, pojazd, a nawet trafić do więzienia.

To naprawdę nie przelewki, o czym dobrze zresztą wiedzą nasi rodacy, którzy po przekroczeniu granicy stają się kierowcami przykładnie grzecznymi. U siebie są skrajnymi liberałami i drogowymi anarchistami...    

 


Cytat

 

“Zamiast bezowocnie dyskutować o kompleksowej podwyżce mandatów za wszystkie wykroczenia, należałoby go zmienić w części dotyczącej sprawców szczególnie drastycznych przypadków łamania przepisów?”


Są jednak sytuacje, gdy zmieniamy zdanie i zaczynamy domagać się wprowadzenia bardziej dotkliwych kar. Tak było przy okazji informacji o młodym motocykliście, który na jednej z ulic w Lublinie jechał, z pasażerką za plecami, 148 km/godz. czyli o prawie 100 km/godz. ponad obowiązujący tam limit. Zatrzymany przez policję został ukarany mandatem w wysokości 500 zł, zgodnie z taryfikatorem, który na tyle właśnie maksymalnie wycenia przekroczenie prędkości "o 51 km/h i więcej".

Co o tym sądzą internauci?

"Powinno być 200-500 zł za każde przekroczone 10 km/h ponad dopuszczalną prędkość. A takie mandaty to zaproszenie do łamania prawa! Jakby jeden z drugim gówniarz dostał mandat 2000 lub 4000 zł to by jeździł 50 km/h jak po sznurku!" - napisał "mario".

"Po drogach takich idiotów na motocyklach porusza się o wiele więcej i drwią sobie z przepisów. Większość takich cwaniaków ma nieczytelne numery i nic się z tym nie robi!!! A powinno być tak, że jeżeli tablica nosi znamiona "łamania", to się delikwentowi zabiera dowód do momentu wykupienia nowej tablicy. A już najlepsi są ci, co mają ukrywane całe tablice - tym powinno się dawać mandaty po 1000 zł i z 10 pkt za każdym razem jak się napatoczy na patrol lub fotoradar" - twierdzi "Siwek".

"A może norweski taryfikator ? Tu na 100 % utrata prawa jazdy, areszt - z miejsca zdarzenia wprost do ,,ciupy,, no i oczywiście mandacik. Taki, by pamiętać, a i płacić długo - rozkładają na raty (...). Pewien obywatel Austrii za 126 km/h na ,,80-tce" spędza wakacje w areszcie. A później rachunek..." - informuje "fred".

"Co to za idiotyczny kraj, w którym są tak niskie mandaty (...). Mieszkam w Luksemburgu i śmieszy mnie głupota polskich przepisów, tutaj taki wariat i dawca narządów straciłby prawo jazdy a karę finansową długo by pamiętał i jeszcze odpowiadałby przed sądem" - zauważa "kazdud lux".

"Dlaczego Polska, która dąży w kierunku Europy, nie podniesie także mandatów i kar za wykroczenia drogowe jak to ma miejsce na zachodzie? Przecież np. w Austrii za przekroczenie prędkości o 30 km/h grozi mandat od 20 do 700 euro, a policjant może pozbawić takiego delikwenta prawa jazdy na pół roku (...). A w Polsce? Przekroczenie o 100 km/h i 500 zł... Śmiechu warte. I to nie dotyczy tylko motocyklistów, kierowcy samochodów robią tak samo i czują się bezkarni." - pisze "koleś".

"150km/h w zabudowanym i 500 zł mandatu a za jazdę po jednym piwie i 0,30 promila zabrane prawo jazdy i więzienie w zawiasach. To jest "sprawiedliwość"." - zżyma się "hmmm".

"W normalnym kraju by było tak: 3 latka w pudle, motorynka na policyjny parking i na aukcję wystawiona, prawko odebrane dożywotnio bez możliwości starania się o nowe, no i mandacik taki, żeby się nie wypłacić za żadne poświadczenie majątkowe. (...) Zobaczycie, jak zaczną spokojnie jeździć wszyscy. No ale to polandia, która woli trzymać takich jak on i pozwalać dalej jeździć, bo prędzej czy później znowu złapie, znowu 500 zł i interes się kreci, non stop do budżetu wpada kaska. A tak to powyłapują wszystkich i kto będzie budżet utrzymywał?" - snuje swój wywód "blah".

"I to jest kpina, można jechać i 250 km/h w terenie zabudowanym dwa razy w roku i tak prawka nie zabiorą, gdzie w cywilizowanym kraju za takie coś jest sąd i prawko zabrane co najmniej na pół roku bez dyskusji." - oburza się "Zaqq".

"Za takie przekroczenie to powinno mu się prawko zabrać z 3-letnim zakazem prowadzenia pojazdów. Dodatkowo skierowanie na badania psychiatryczne. Przecież to samobójco-morderca" - oburza się "Kierowca".

"Jechałem pod Przemyślem 72 km/h w terenie zabudowanym - dookoła tylko krowy się pasły. Efekt: 4 pkt i 200 zł, które udało się stargować do 100 zł. Nie uważam, że byłem bez winy - są ograniczenia, trzeba je respektować, ale szkodliwość czynu moja i tego pana jakby z innej bajki, a różnica w karze niewielka. Smutne to i demotywujące." - zauważa "wujek dobra rada".

Podobnych w tonie opinii jest więcej (choć oczywiście nie brakuje również komentarzy bagatelizujących całe zdarzenie. Może zatem zamiast bezowocnie dyskutować o kompleksowej podwyżce mandatów za wszystkie wykroczenia, należałoby go zmienić w części dotyczącej sprawców szczególnie drastycznych przypadków łamania przepisów?

 Chyba nigdzie nie jest przecież powiedziane, że kara finansowa dla pirata drogowego za przekroczenie prędkości o 100 km/godz. w terenie zabudowanym nie może być dwudziestokrotnie, a nie pięciokrotnie, jak teraz, wyższa od mandatu, który płaci ktoś, kto po ustąpieniu mgły zapomniał wyłączyć tylne światła przeciwmgielne w swoim aucie...