Większość kierowców postrzega policję kontrolującą prędkość w negatywnym świetle. Ale zauważmy, że zdecydowana większość przypadków kontroli stacjonarnej ma miejsce w terenie zabudowanym. Nie dzieje się tak bez przyczyny. W 2012 roku aż 73% wypadków w Polsce miało miejsce właśnie w terenie zabudowanym. Wbrew pozorom nie jest to europejska norma. W krajach tzw. Starej Unii odsetek ten nie przekracza 20%.
Skutki przekraczania prędkości w obszarach zabudowanych są tragiczne, zwłaszcza dla najsłabszych uczestników ruchu - pieszych. W zeszłym roku w 10 042 wypadkach zginęło 1 152 pieszych, a 9 548 zostało rannych. To niemal jedna trzecia wszystkich ofiar wypadków drogowych. A często wystarczy zdjąć nogę z gazu.
Szacuje się, że zmniejszenie średniej prędkości o 5% powoduje spadek ogólnej liczby wypadków o 10%, a wypadków ze skutkiem śmiertelnym aż o 20%. Tymczasem raport NaviExpert pokazuje, że 68% kierowców przekracza dozwoloną prędkość w terenie zabudowanym. I najczęściej są to przekroczenia większe niż 10 km/h. Do tego 3% kierowców jeździ z prędkością dwukrotnie większą niż dozwolona.
Prędkość w terenie zabudowanym jest określona na 50 km/h (od 5.00 do 23.00, o ile znaki nie stanowią inaczej). Pieszy potrącony przez pojazd jadący z prędkością 50 km/h ma 40% szans na przeżycie, natomiast przy 60 km/h już tylko 10-15%.
W ścisłych centrach wielu miast europejskich, gdzie ruch pieszych jest intensywny i gdzie korzystają oni także z jezdni (np. ulice zabytkowych części miast) wyznaczone są strefy "30", z ograniczeniem do 30 km/h. Nie jest to złośliwość rządzących, ale ochrona pieszych. Ludzkie ciało nie jest w stanie znieść bez szwanku zderzenia z pojazdem poruszającym się szybciej niż 30 km/h.