Wojewódzkie Ośrodki Ruchu Drogowego i ośrodki szkolenia kierowców w woj. śląskim przeżywają kryzys, informuje "Dziennik Zachodni". Liczba kursantów zmniejszyła się nawet o 50-60 proc.
Niektóre szkoły jazdy już pozwalniały instruktorów, a egzaminatorzy są wysyłani na urlopy.
Kursantów jest wyraźnie mniej od lutego. Powody? Brak pieniędzy i niż demograficzny, ale kandydaci na kierowców coraz częściej rezygnują z kursu, bo obawiają się, że z powodu trudnych, a wręcz głupich pytań nie zdadzą egzaminu. Bo jak prawidłowo odpowiedzieć np. na pytania o długość drążka do skrzyni biegów, czy o to, co zrobić, gdy w czasie jazdy samochodem zaczyna boleć brzuch.
WORD w Katowicach pracuje obecnie na 60 proc. swojej mocy. - Najdłużej na egzamin czeka się 16-17 dni, a bywało, że okres oczekiwania sięgał nawet trzech miesięcy, mówi dyrektor Roman Bańczyk. - Liczba osób zainteresowanych kursami spadła o połowę, wtóruje mu Aleksandra Żukowska z Ośrodka Szkolenia Kierowców Speed w Częstochowie.
Jeszcze gorzej jest na Podbeskidziu. - U nas spadek zainteresowania kursami jest większy niż o połowę, mówi Bożena Salejda, z OSK Zygzak w Bielsku-Białej.