Bezpieczny Kierowca

Instruktor nauki jazdy: zielony listek nie rozwiąże problemu

Rozmowa z Janem Sową, właścicielem ośrodka szkolenia kierowców Autokurs w Rzeszowie.
- W ubiegłym roku kierowcy w wieku 18-24 lat spowodowali w Polsce 6500 wypadków. Zginęło w nich 626 osób, a ponad 9200 zostało rannych. Zdaniem policji większość tragedii wynika z połączenia brawury i braku doświadczenia za kierownicą. Zgadza się pan z taką opinią?

- Oczywiście. W tej chwili praktyczna nauka jazdy to tylko 30 godzin za kierownicą. Tyle czasu wystarczało do wyszkolenia kierowcy 20 lat temu, kiedy na ulicach było praktycznie pusto. Dziś zamiast się uczyć, kursant przez sporą część czasu stoi w korkach. I jeśli przed egzaminem nie wykupi dodatkowych lekcji, z ośrodka szkolenia wychodzi niedouczony. Dlatego wiele osób egzamin zdaje po 5-10 razy, aż w końcu się im uda, ale na drodze są potem zagrożeniem dla innych uczestników ruchu. O doświadczeniu nie ma nawet co mówić, bo pracuje się na nie całymi latami, w 30 godzin nie da się go zdobyć.

- Dlatego resort infrastruktury zamierza wprowadzić obowiązek oklejania samochodów niedoświadczonych kierowców nalepką z zielonym liściem. Będą także objęci limitami prędkości. Czy to poprawi bezpieczeństwo?

- Jestem zdania, że każdy pomysł warto wypróbować, ale zbyt wiele po tych zmianach sobie nie obiecuję. W praktyce weryfikacja czy kierowca nakleił listek będzie trudna. Przecież nikt nie będzie zatrzymywał kierowców tylko w tym celu. A rutynowe kontrole na drogach zdarzają się tak rzadko, że bez problemu będzie można uniknąć tego obowiązku. Nie wyobrażam sobie też policjanta mierzącego radarem prędkość i jednocześnie oglądającego szyby samochodów w poszukiwaniu listków. Z drugiej strony liczę, że na młodych kierowców podziała groźba utraty prawa jazdy po trzech poważnych wykroczeniach. W nowym systemie zdać egzamin jest bardzo trudno i trzeba naprawdę dobrze poznać przepisy. Dlatego zamiast znowu się stresować, będą woleli zdjąć nogę z gazu. Na jakąś wielką poprawę bezpieczeństwa jednak nie liczę.

- Dlaczego?

- Bo zamiast kolejnych ograniczeń należałoby pomyśleć o gruntownych zmianach w systemie szkolenia kierowców. Moim zdaniem nauka praktyczna powinna trwać minimum 50 godzin, a poza manewrami na placu i w mieście kierowcy powinni uczyć się m.in. bezpiecznego wyprowadzania samochodu z poślizgu, albo awaryjnego hamowania. Wymagałoby to kosztownych zmian m.in. na placach manewrowych i z pewnością podniosłoby ceny kursów. Ale jestem pewien, że znacząco podniosłoby poziom bezpieczeństwa na drogach, a ono jest bezcenne.