Egzamin na prawo jazdy musi się odbywać w całej Polsce według takich samych reguł i pod nadzorem ministra - informuje "Rzeczpospolita". Ma to wyeliminować absurdalne pytania. Nie da się ich sprawdzić, bo bazy pytań są tajne.
Obie firmy odpowiedzialne dziś za przygotowanie teoretycznych egzaminów na prawo jazdy zapewniają, że w ich bazach absurdalnych pytań nie ma. Ich bazy są jednak tajne i nie sposób sprawdzić, czy te zapewnienia są prawdą.
Tymczasem kursanci nie mogą się poskarżyć na pytania do ministra transportu Sławomira Nowaka, bo ten od stycznia zrezygnował z nadzoru nad pytaniami. Ma się to jednak wkrótce zmienić.
Jest projekt zmian
Projekt zmian w ustawie o kierujących pojazdami jest już gotowy. - Właścicielami praw majątkowych do części teoretycznej państwowego egzaminu stały się firmy i minister do jakości pytań dziś nic nie ma. Nie wiadomo nawet, kto jest ich autorem. To bardzo poważny błąd - tłumaczy poseł Jerzy Polaczek., były minister transportu, autor interpelacji kierowanych do ministra transportu w sprawie efektów nowych egzaminów.
Kluczową zmianą ma być to, że wszystkie pytania miałyby być zatwierdzane przez ministra transportu. Z proponowanymi modyfikacjami zgodził się rzecznik resortu transportu Mikołaj Karpiński. A jeśli zmiany przejdą, to każdy kursant będzie miał prawo skarżyć się do ministra na niedorzeczne pytania na egzaminie - mówi dla "Rz" Andrzej Szklarski, dyrektor WORD w Warszawie..
Fatalna zdawalność egzaminu na prawo jazdy
Problem jest spory. Od 19 stycznia 2013 r. średnio zaledwie 20 do 30 proc. zdających przechodzi pomyślnie przez test na prawo jazdy. W pierwszych dniach w niektórych ośrodkach było to nawet niecałe 8 proc. Nowy egzamin zaskoczył kandydatów i szkoły nauki jazdy, które nie potrafią do niego skutecznie przygotować.