Polskie Drogi

Prostytutki zmorą policjantów. Co o tym sądzisz?

Od kilku tygodni na kilkunastokilometrowym odcinku krajowej "trójki" miedzy Legnicą a Lubinem spotkać można po kilkanaście policyjnych patroli.

Sęk w tym, że większość radiowozów nie jest wyposażona w radar. Literka "P" na boku zdradza, że mamy do czynienia nie z drogówką, a prewencją...

 W lokalnych mediach wyczytać można, że chodzi o działania mające na celu "podniesienie bezpieczeństwa". Nie jest jednak tajemnicą, że od kiedy przy zajazdach i leśnych drogach pojawili się policjanci, zmniejszyła się nie tyle liczba wypadków, co zakażeń chorobami wenerycznymi. Z poboczy zniknęły bowiem okupujące je do niedawna prostytutki.

Wygląda na to, że panie lekkich obyczajów wzięli sobie na cel nie tylko policjanci na Dolnym Śląsku. Podobna akcja prowadzona jest ostatnio na Opolszczyźnie. Policjanci nie kryją, że od kiedy władzę w Opolu sprawuje Pani inspektor Irena Doroszkiewicz prostytutki nie mają tam łatwego życia. Kulminacja "działań prewencyjnych" nastąpiła ponoć 16 września - w przeddzień wizyty w Opolu prezydenta Komorowskiego. Jak donosi lokalna "Gazeta Wyborcza" policjanci mieli wówczas "przemówić prostytutkom do rozsądku", tak - by ich obecność nie rozpraszała "borowików" i głowy państwa.

Sytuacja jest o tyle kuriozalna, że w walce z paniami lekkich obyczajów policjanci mają związane ręce. Prostytucja nie jest w Polsce zakazana, więc uparte panie czekać mogą na klienta nawet pół metra od zaparkowanego radiowozu. Funkcjonariusze - co najwyżej - mogą je ukarać drobnymi mandatami za zaśmiecanie okolicy lub stwarzanie niebezpieczeństwa w ruchu drogowym.

W rozwiązaniu rzucającego się w oczy problemu nie pomaga już nawet Straż Graniczna. Okazuje się bowiem, że większość z pracujących przy drogach niewiast to obywatelki Unii Europejskiej - deportacja nie wchodzi wiec w grę.

 A jak całą sprawę komentują lokalni kierowcy? Chociaż większość - przynajmniej oficjalnie - pochwala walkę z przydrożną prostytucją nie brakuje i takich, którzy wieszają na mundurowych - nomen omen - psy.

"Do panienek wszyscy byli przyzwyczajeni - zwalniali tylko ci, którzy chcieli nawiązać bliższą relację. Dziś na widok policjanta każdy przyjezdny momentalnie staje na hamulcu, co często doprowadza mnie do szalu. Jako pracownik firmy kurierskiej, przez policję, za kółkiem spędzam teraz dużo więcej czasu" - powiedział nam jeden z kurierów obsługujących okolice Legnicy.

 A wy jak myślicie, czy walka z przydrożną prostytucją to dobry pomysł? A może policja powinna skupić się na innych problemach?