Bezpieczny Kierowca

„Kobiety nie potrafią myśleć prowadząc samochód"

Europejki, Amerykanki, Kanadyjki, Australijki i kobiety z paru innych części świata, powinny codziennie rano zapalać świeczki na ołtarzu wdzięczności za to, że mają szczęście mieszkać właśnie tam, gdzie mieszkają.


 Dotyczy to zwłaszcza feministek, walczących z wciąż głęboką, ich zdaniem, dyskryminacją tzw. słabej płci. Aktywistek ruchów, dla których palącą potrzebą jest zastąpienie słów: "minister", "chirurg", "profesor", rzekomo świadczących o męskiej, niezasłużonej dominacji, poprawnymi politycznie określeniami: "ministra", "chirurżka", "profesorka". Ciekawe, co powiedziałyby, gdyby przyszło im żyć pod rządami sułtanów i emirów...

Symbol akcji "oct26driving"

Przez media przewinęły się ostatnio informacje o akcji, której celem jest zniesienie obowiązującego w Arabii Saudyjskiej zakazu prowadzenia samochodów przez kobiety, a nawet uniemożliwiania im uzyskania prawa jazdy. Telewizja pokazała mieszkanki tego kraju, które ośmieliły się siąść za kółkiem i wyjechać na ulice Rijadu. Ryzykują wiele, bowiem za taki występek grozi im ponoć do pięciu lat więzienia. Ba, karalne jest samo udzielenie w Internecie poparcia dla tego typu aktu nieposłuszeństwa. Mimo to śmiałków (hm... śmiałek? śmiałczyń? śmiałkowych?) nie brakuje, chociaż niektóre z pań, prawdopodobnie dla utrudnienia identyfikacji (bo chyba nie z umiłowania tradycji), występują w strojach całkowicie zasłaniających twarze.

Sądząc po podniesionych kciukach kierowców mijanych samochodów akcja cieszy się sympatią męskiej części populacji, jakkolwiek nie brakuje oczywiście i sceptyków. Jeden z nich dziwił się przed kamerą, po co kobietom prawo jazdy i prowadzenie aut, skoro "są traktowane jak królowe i zawsze mogą liczyć na prywatnego kierowcę, który zawiezie je tam, gdzie zechcą".

W Polsce sytuacja jest zupełnie inna. Jeżeli chodzi o użytkowanie samochodów obie płcie mają identyczne prawa. Z drugiej strony nie dla wszystkich pań stanowi to powód do szczęścia. Podejrzewamy, że niejedna z nich siada za kierownicę z konieczności i wolałaby być "traktowana jak królowa i zawsze móc liczyć na prywatnego kierowcę, który zawiezie ją tam, gdzie zechce". To znaczy ona zechce, nie on... 

Znamy kobiety, które zrobiły prawo jazdy, ale natychmiast schowały je do szuflady. Dlaczego? Wytłumaczenia są różne. "Zajęłam się wychowaniem dzieci i tak jakoś zeszło...". "Mąż i tak nie dopuściłby mnie za kierownicę...". "Gdybym miała wóz z automatyczną skrzynią biegów, pewnie bym jeździła...". Itd. itp.      

 Niektóre z pań co prawda nie stronią od siadania za kółkiem, ale swoją "królewskość" przejawiają w inny sposób. Odkładając kluczyki na szafkę rzucają w kierunku męża krótkie polecenia: "Zatankuj, świeci się już rezerwa"... "Umyłbyś wreszcie to auto, wstyd mi jeździć takim brudasem"... "Coś hałasuje w lewym kole, sprawdź, co się tam dzieje". Przy wspólnych podróżach zawsze zajmują miejsce na fotelu pasażera. Wolą być wożone niż wozić.

Kochający mąż tankuje, myje, sprawdza, pamięta o przeglądach, dba o serwis, w mroźne poranki przed wyjazdem żony skrobie szyby. A jednocześnie ma określone zdanie o motoryzacyjnych talentach przedstawicielek płci pięknej. Wyraża je w rozmowach z kolegami i w Internecie.                

"W Polsce kobiety też nie powinny jeździć samochodami. Na pasach nigdy się nie zatrzyma, o ścieżce rowerowej i pierwszeństwie roweru nie słyszała. Baby nie potrafią myśleć prowadząc samochód o innych. To bezmózgi. W Polsce powinno być jak w Arabii Saudyjskiej. Jestem za." - pisze "Donek".

"Czym więcej kobiecości w kobiecie, tym mniej predyspozycji do kierowania pojazdem. Wiem, bo mam doświadczenie" - zauważa "instruktor".

"Dzisiaj 15 minut czekałem aż jedna pani zakończy manewry na parkingu. Zakładam, że chciała jechać do pracy. Zagrożone były zderzaki i drzwi pozostałych samochodów oraz kręgi szyjne owej pani. Popieram zakaz" - dzieli się swoją opinią ze światem "krak".

"Piękny kraj. Pomyślcie sobie ruch uliczny bez bab za kółkiem, nikt drogi nie zajeżdża..." - rozmarza się "nietykalny".

"Baby są do wychowywania dzieci sprzątania i do garów....tak trzymać, araby." - solidaryzuje się ze strażnikami szariatu "tradycjonalista".

Niektórzy twierdzą, że przyczyną charakterystycznych dla kobiet trudności z parkowaniem auta tyłem jest... obfity biust

Islamscy duchowni tłumaczą, że prowadzenie samochodu przez kobietę szkodzi jej jajnikom i miednicy, co może negatywnie odbić się na jej zdolności do rodzenia dzieci. Co ciekawe, po medyczne argumenty sięga się również w Europie. Są publikacje, których autorzy twierdzą, że przyczyną charakterystycznych dla kobiet trudności z parkowaniem auta tyłem jest... obfity biust. A dziwne niekiedy zachowania za kierownicą to efekt kobiecego, linearnego postrzegania otoczenia, w przeciwieństwie do męskiego, przestrzennego.

 Prawda to, czy bujdy na resorach - nie nam osądzać. Pozostaje faktem, że nawet kobiety konsekwentnie unikające prowadzenia samochodu bywają do tego zmuszane przez okoliczności. I nie chodzi tu o sytuacje, gdy raz do roku trzeba odwieźć męża do domu po zakrapianej imprezie.

Pani Z. owdowiała w wieku 55 lat. Dotychczas była wożona, teraz chcąc nie chcąc musiała odkurzyć prawo jazdy, z którego praktycznie nigdy nie korzystała. Obecnie jest już po siedemdziesiątce, niedawno kupiła nowy wóz. Pani Y. miała dość codziennych kilkunastokilometrowych dojazdów busem do wymagających codziennej opieki rodziców. Przełamując własne obawy i opór męża znowu, po wielu latach, zasiadła za kierownicę. Obie, i Z., i Y. radzą sobie w roli kierowców całkiem dobrze. A zatem - można.