– Raport NIK po tylu miesiącach wskazuje na zaniechania po stronie polskiego rządu i jego agend, jeżeli chodzi o naprawianie ewidentnej niesprawiedliwości, która dotyka kierowców – twierdzi Andrzej Sadowski, wiceprezydent Centrum im. Adama Smitha. – Nakładane kary nie wytrzymają jakiejkolwiek kontroli sądowej, gdyby doszło do procesów, bo są najzwyczajniej nieadekwatne i niesprawiedliwe.
O potrzebie zmian tych przepisów od dawna mówią eksperci i prawnicy. Podkreślali, że uzależnienie wysokości kar nie od przejechanych kilometrów, ale od liczby bramownic z czujnikami, pod którymi przejechali bez opłaty, jest nieprawidłowe. Zdaniem przedstawicieli NIK, prowadziło to do niedozwolonej kumulacji kar.
– Operator systemu nie ma wypływu na kwestie kar, jak i na zasady ich nakładania oraz wysokość – ponieważ są one regulowane prawem – napisano w komunikacie Kapsch Telematic Services, operatora viaTOLL. – W gestii operatora systemu nie leży wprowadzanie zmian w obowiązującym prawie, system viaTOLL funkcjonuje zawsze w zgodzie z obowiązującym porządkiem prawnym.
W ocenie Sadowskiego, system musi przewidywać kary dla kierowców, nie mogą one jednak być aż tak wysokie i niesprawiedliwie naliczane. Zauważa, że według obecnych przepisów w bardzo krótkim czasie kierowca może uzbierać tyle kar, że będą one niemal równoznaczne z utratą samochodu. Problem w tym, że prace nad nowymi przepisami jeszcze trwają.
– Politycy i urzędy, które oni nadzorują, nie przejmują się problemami zwykłych obywateli, stąd jeżeli problem był znany nie tydzień, nie miesiąc temu tylko już od długiego czasu, należało podjąć błyskawiczne działania. Ogłoszenie przed opinią publiczną, że się pracuje, a sama praca, to są dwie różne rzeczy. Była potrzeba, i jest do tej pory, natychmiastowych działań – mówi Andrzej Sadowski agencji informacyjnej Newseria Biznes.
Wysokość polskich kar za brak wniesienia przez kierowców opłat za przejazd przez autostrady jest największa w Europie. W Niemczech typowe kary za nieopłacony przejazd kilkuset kilometrów to kwoty rzędu 180 euro lub 400 euro. Natomiast w Polsce nielegalne pokonanie choćby 70 km to konieczność zapłaty nawet kilkunastu tysięcy złotych. Od 31 października również na 4-kilometrowym autostradowym odcinku drogi – węzeł Rzeszów – Północ – węzeł Rzeszów – Wschód w okolicach Rudnej Małej, przy drodze krajowej nr 9, wprowadzono opłaty dla aut powyżej 3,5 tony. Za ich brak też można być ukaranym.
Z raportu Najwyższej Izby Kontroli wynika, że od 2011 roku system viaTOLL – elektroniczny system poboru opłat za przejazd drogami – narażał kierowców na straty i niesłusznie gigantyczne kary. E-myto – system poboru opłat za cięższe pojazdy – wprowadzono w miejsce starych winiet i kosztowało 5 mld zł. Od początku ten sposób pobierania pieniędzy krytykowali kierowcy.