Przejazd drogami o najwyższych parametrach dla samochodów ciężarowych i autobusów od lat jest płatny. W 2011 roku w Polsce przestały obowiązywać winiety, które zastąpił elektroniczny system poboru opłat viaTOLL. Jego powstanie i funkcjonowanie od początku budzi wiele kontrowersji, a teraz okazało się, że jazda płatnymi drogami bez wniesienia opłat może ujść zupełnie na sucho. Przed końcem 2013 roku system viaTOLL będzie rozciągał się nad 2,7 tys. kilometrów polskich dróg. Jaka jest zasada jego działania? Nad płatnymi odcinkami zbudowano bramownice wyposażone w urządzenia przesyłowe, kamery i elementy bezprzewodowo komunikujące się z viaBOX-ami - niewielkimi pudełkami, w które musi być wyposażony każdy samochód o dopuszczalnej masie całkowitej przekraczającej 3,5 tony. Właściciel takiego pojazdu płaci za przejechanie pod każdą bramownicą, a rozliczać można się na dwa sposoby. W pierwszym, polegającym na płatności z dołu, po upływie miesiąca właściciel samochodu otrzymuje rozliczenie przejazdów wraz z fakturą. Problem polega jednak na tym, że uzyskanie zgody na taki system rozliczeń wymaga uzyskania gwarancji bankowej lub zabezpieczenia w postaci poręczenia. Łatwiej więc skorzystać z konta przedpłaconego, ale tu pojawia się pewien problem. Jeśli podczas jazdy na koncie zabraknie pieniędzy, trzeba zapłacić karę, a ta jest bardzo wysoka. Przepisy mówią, że za jazdę drogą krajową objętą systemem viaTOLL bez wniesienia stosownej opłaty, należy się kara w wysokości 3 tys. zł. Inspekcja Transportu Drogowego, która sprawuje nadzór nad systemem, interpretuje jednak ten przepis w taki sposób, że karę wymierza się za przejechanie pod każdą z bramownic z osobna. Do rzadkości nie należą więc „rachunki” na kilkanaście tysięcy złotych, a zdarzały się nawet takie na kilkaset tysięcy złotych. Z tego powodu kierowcy samochodów ciężarowych skarżą się na pracę w ciągłym stresie; zdarzały się nawet przypadki samobójstw. Dlaczego tak jest? W przeciwieństwie do systemów funkcjonujących w niektórych państwach Europy, w Polsce kierowca, który zorientował się, że przejechał bramkę „nielegalnie”, nie może szybko doładować konta i w ten sposób uniknąć kary. Ponadto za błąd odpowiada kierujący samochodem, a nie jego właściciel. Właśnie to otwiera przez użytkownikami systemu viaTOLL furtkę, umożliwiającą im uniknięcie kar. Przepis na bezkarność jest prosty - wystarczy, że nie wskaże się kierującego samochodem w chwili nieuprawnionego przejazdu, informuje „Dziennik Gazeta Prawna”. Taka sprawa znalazła ostatnio swój finał przed warszawskim sądem. Kamera bramownicy zarejestrowała przejazd auta ciężarowego pod bramownicą. Zdjęcie zostało przesłane do ITD, gdzie zidentyfikowano jego właściciela. Okazał się nim szef firmy transportowej; oczywiste więc było, że to nie on jest sprawcą wykroczenia. W korespondencji od mundurowych nakazano mu wskazanie kierującego. Gdy mężczyzna odmówił, ITD skierowało sprawę do sądu. W pierwszej instancji mundurowi wygrali, w drugiej jednak sędzina rację przyznała właścicielowi samochodu i umorzyła postępowanie. Dlaczego szef firmy transportowej nie zapłacił ani złotówki? Przez błąd urzędników. Jak argumentowała sędzina, Inspekcja Transportu Drogowego ma uprawnienia do wykonywania czynności wyjaśniających w przypadku łamania niektórych przepisów drogowych. Przepisy regulujące pracę ITD nie przewidują jednak, by służba ta mogła występować do sądu w sprawie odmowy wskazania sprawcy wykroczenia. W takiej sytuacji ITD powinno zwrócić się do policji o ukaranie właściciela samochodu, a ta ma prawo występować do sądu ze sprawami tego typu.
Polskie Drogi ViaTOLL: jazda bez opłat ujdzie na sucho
|