Fotoradary

Inspekcja ma dowód, ale go nie pokaże

Jeśli ten wie, kto siedział w danym momencie za kółkiem jego samochodu, to podaje dane (swoje lub innej osoby). Problem dotyczy jednak np. przedsiębiorców, którzy nie prowadzą szczegółowej ewidencji korzystania ze służbowych aut. Zdarza się, że pismo z ITD przychodzi np. pół roku po popełnieniu wykroczenia i posiadacz auta zwyczajnie nie pamięta, kto prowadził w danym momencie. Wtedy może nie wskazywać nikogo i zgodzić się na przyjęcie mandatu za niewskazanie albo nic nie robić i czekać, aż ITD skieruje sprawę do sądu.

Prościej dla wszystkich byłoby, gdyby do pisma z prośbą o wskazanie kierującego dołączono zdjęcie z fotoradaru. Tego jednak ITD nie robi, bo nie pozwala mu na to prawo.

– Opierając się na obowiązujących przepisach, z których nie wynika taki obowiązek, wraz z wezwaniem do wskazania kierującego nie wysyłamy do właścicieli pojazdów zdjęć ujawnionych naruszeń – tłumaczy Łukasz Majchrzak z Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym w GITD.

– Gdyby przepisy w tej kwestii były inne, wówczas oczywiście udostępnialibyśmy fotografie – dodaje Majchrzak.

Na przeszkodzie stoi art. 38 kodeksu postępowania w sprawach o wykroczenia (k.p.w.), który mówi o tym, że do czynności procesowych w takich sprawach stosuje się odpowiednio wskazane przepisy z kodeksu postępowania karnego. M.in. art. 156 par. 1–4 k.p.k. Kluczowy dla sprawy par. 5 z tego artykułu, który stanowi, że stronom umożliwia się zapoznanie z aktami postępowania przygotowawczego, nie jest już w art. 38 k.p.w. wymieniony.

Zabrakło paragrafu

W rezultacie osoba obwiniona o wykroczenie prawo do wglądu do akt sprawy nabywa dopiero w sądzie, z chwilą zawiadomienia o terminie pierwszej rozprawy.

– Art. 38 k.p.w. daje dziś możliwość jego stosowania organom państwa w sposób naruszający podstawowe prawa konstytucyjne obywateli – twierdzi Maciej Banaszak z Twojego Ruchu, który wraz z grupą 53 innych posłów złożył wniosek do Trybunału Konstytucyjnego o stwierdzenie niezgodności tego przepisu z ustawą zasadniczą.

Według posłów narusza on np. art. 2 konstytucji i wywodzoną z niego zasadę ochrony zaufania obywateli do państwa. „Powołujące się na ten artykuł [38 k.p.w.] organy władzy publicznej są w stanie skutecznie zniechęcić obywatela do zapoznania się z kluczowymi dokumentami związanymi z popełnionym przez niego wykroczeniem” – czytamy we wniosku do TK. Zdaniem wnioskodawców taka konstrukcja niejako przymusza obywatela do zapłaty kary pieniężnej bez zapoznania się z kluczowym dowodem w sprawie. Alternatywą do odmowy przyjęcia mandatu jest bowiem ryzyko postępowania sądowego, w przypadku którego posiadacz pojazdu będzie musiał ponieść dodatkowe koszty.

Dochodzi też do kuriozalnej sytuacji, w której osoba obwiniona o popełnienie wykroczenia jest w gorszej sytuacji niż oskarżona o popełnienie przestępstwa. Kodeks postępowania karnego daje bowiem większe możliwości do obrony niż kodeks postępowania w sprawach o wykroczenia. Niezależnie jednak od różnic pomiędzy postępowaniem karnym a wykroczeniowym fundamentalnym prawem oskarżonego jest możliwość zapoznania się z zarzucanym mu czynem.

Posłowie kwestionują też zgodność art. 38 k.p.w. z art. 42 ust. 2 i 3 w zw. z art. 31 ust. 3 konstytucji. Pierwszy z przywołanych wzorców konstytucyjnych określa prawo do obrony oraz zasadę domniemania niewinności, drugi zasadę proporcjonalności.

– Ukrywanie dowodów w sprawie przez stronę publiczną (co nosi znamiona procesu inkwizycyjnego, przynajmniej w zakresie tajności postępowania) nie znajduje żadnego uzasadnienia w chronionych dobrach czy też w jasności i szybkości postępowania. Gdyby zdjęcie z fotoradaru od razu załączono do dokumentacji mandatowej przeznaczonej dla potencjalnego sprawcy, to nie miałby on wątpliwości, kogo wskazać jako sprawcę – mówią prawnicy wnioskodawców.

Przypominają, że zarówno Trybunał Konstytucyjny, jak i Sąd Najwyższy wielokrotnie podkreślały, że tajność postępowania przygotowawczego nie może mieć charakteru generalnego i odmowa dostępu do akt musi mieć zindywidualizowany i skonkretyzowany charakter. Tymczasem ITD przyjmuje jako zasadę praktykę odmowy dostępu do akt.

Zaskarżony przepis, zdaniem wnioskodawców, łamie też zasadę domniemania niewinności, bo w przypadku odpowiedzialności karnej (wykroczeniowej) organ musi udowodnić winę oskarżonemu (obwinionemu).

– A w tym przypadku ciężar udowodnienia winy zostaje odwrócony w ten sposób, iż władza publiczna zakłada, że obywatel jest winny, i daje mu możliwość dowodzenia niewinności dopiero przed sądem. Obywatel nie ma bowiem możliwości skorzystania z domniemania niewinności bez zapoznania się ze zdjęciem z urządzenia rejestrującego, które faktycznie może stanowić jedyny dowód jego ewentualnej winy – podkreśla poseł Banaszak.

A straż miejska przesyła

Warto przy tym pamiętać, że praktyka stosowania przepisów dotyczących udostępniania zdjęć z fotoradarów jest różna. Strażom miejskim i gminnym, które także korzystają z fotoradarów, art. 38 k.p.w. nigdy nie przeszkadzał w udostępnianiu zdjęć. Co więcej, do czasu nowelizacji rozporządzenia prezesa Rady Ministrów z 7 września 2011 r. w sprawie nakładania grzywien w drodze mandatu karnego istniał obowiązek ich wysyłania (Dz.U. z 2002 r. nr 20, poz. 201 z późn. zm.). Teraz część oddziałów SM nadal to robi, ale większość udostępnia zdjęcia tylko do wglądu w swojej siedzibie. To wszystko przeczy zasadzie równego traktowania przez organy władzy publicznej, wyrażonej w art. 32 ust. 1 konstytucji. Sytuacja prawna kierowców popełniających takie samo wykroczenie jest bowiem różna w zależności od tego, czyj fotoradar je zarejestrował. A zdaniem wnioskodawców jeśli interpretacja art. 38 k.p.w. pozwala na stosowanie różnej praktyki przez różne organy, to jest on również niezgodny z art. 32 ust. 1 konstytucji.

Co ciekawe, art. 38 k.p.w. był już zaskarżony do TK przez rzecznika praw obywatelskich w 2011 r. Wniosek poparł nawet prokurator generalny, ale nic się w tej sprawie nie dzieje, mimo że trybunał potrzebuje średnio dziewięć miesięcy na rozpatrzenie wniosku. Najnowsza skarga, która jest rozszerzona w stosunku do wniosku RPO, ma zmotywować sędziów do rychlejszego zajęcia się sprawą.

edgp.gazetaprawna.pl/

Piotr Szymaniak