Ilu kierujących rzeczywiście nic nie robi sobie z przepisów dotyczących limitów prędkości?
Na zlecenie Krajowej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego zespół ekspertów z Politechniki Gdańskiej, Politechniki Krakowskiej i Fundacji Rozwoju Inżynierii Lądowej przeprowadził badania dotyczące zachowań kierowców. Co z nich wynika?
Zdaniem naukowców aż 64 proc. polskich kierowców nagminnie przekracza ograniczenia prędkości. Czterech na pięciu kierowców przekracza prędkość na drogach krajowych przebiegających przez teren zabudowany i na dwujezdniowych ulicach miast.
Eksperci zauważyli, że częstotliwość łamania przepisów rośnie wraz z klasą drogi. Na drogach powiatowych ograniczenie do 90 km/h przekracza 39 proc. kierujących. Na drogach krajowych (nie będących autostradami czy drogami ekspresowymi) zachowuje się tak już 3 na 4 kierowców, a co czwarty porusza się z prędkością powyżej 110 km/h przekraczając limit o ponad 20 km/h. Podobne zjawisko zaobserwować też można na drogach ekspresowych, na których limit prędkości to 120 km/h. Z badań wynika, że aż 55 proc. kierowców korzystających z tego typu dróg przekraczało dopuszczalną prędkość.
Jeszcze gorzej wygląda sytuacja w miastach. Aż 80 proc. kierowców korzystających z miejskich ulic dwujezdniowych (na których obowiązuje ograniczenie do 50 km/h) nie stosuje się do przepisów. 83 proc. kierowców przekracza dozwoloną prędkość na odcinkach dróg krajowych przechodzących przez miasta i wsie.
Chociaż wyniki badań wydają się szokujące, polskich kierowców nie sposób oceniać jednoznacznie źle. Okazuje się bowiem, że średnie dobowe prędkości potoków ruchu na poszczególnych drogach nie zawsze są wyższe niż dopuszczalne limity! Na drogach wojewódzkich i powiatowych uśrednione wartości są mniejsze niż limit prędkości wynoszący 90 km/h.
Co ciekawe - również prędkości średnie na innych odcinkach dróg sugerują, że wśród polskich kierowców coraz mniej jest tych, którzy charakteryzują się tzw. "ułańską fantazją". Sam fakt nagminnego łamania limitów ocenić trzeba jednoznacznie źle, ale nie sposób przeoczyć, że większość kierujących przekracza je tylko nieznacznie. Średnia dobowa prędkość pojazdów na drogach krajowych (z ograniczeniem prędkości do 90 km/h) wyniosła 93,4 km/h.
Zdecydowanie najgorzej było na popularnych drogach przebiegających przez miejscowości. Tam średnia dobowa prędkość pojazdów wynosiła 62,6 km/h. Na ulicach dwujezdniowych w obszarze dużych miast średnia dobowa prędkość wynosiła 58,7 km/h.
Dla porównania, na drogach ekspresowych z ograniczeniem prędkości do 120 km/h średnia dobowa prędkość wynosiła jedynie 111,4 km/h, a na autostradzie, gdzie - w myśl przepisów - samochody pędzić mogą nawet 140 km/h - 121,7 km/h!
Z raportu wysnuć można kilka wniosków. Pierwszy to taki, że - chociaż wciąż nagminnie przekraczamy limity prędkości - większość stara się to robić "w granicach rozsądku". Może to sugerować, że - nauczeni doświadczeniem - kierowcy wybiórczo stosują się do znaków i starają się jeździć z taką prędkością, przy której - przynajmniej teoretycznie - zdają się panować nad pojazdem. O lekceważącym podejściu do zakazów świadczą głównie średnie prędkości rozwijane przez auta w terenie zabudowanym. Mimo ograniczenia do 50 km/h i licznych kampanii społecznych pokroju "10 km/h mniej ratuje życie", zdecydowania większość kierowców i tak jeździ po mieście z prędkościami około 60 km/h.
Co ważne, wyniki raportu powinni wziąć sobie do serca nie tylko właściciele aut, ale i (a może głównie?) drogowcy. Nie trzeba być ekspertem, by zauważyć, ze zdecydowaną poprawę poziomu bezpieczeństwa na drogach uzyskać można inwestując w omijające centra miast obwodnice...