Bezpieczny Kierowca

Strażak pomoże, ale nie pozamiata. GDDKiA chce obciążyć starostwa obowiązkiem sprzątania po wypadkach drogowych

Nad zasadami współpracy straży pożarnej, pogotowia, policji i zarządców dróg pracuje zespół złożony z przedstawicieli tych formacji. Zależało na tym, jak przyznaje Paweł Frątczak, rzecznik komendanta głównego Państwowej Straży Pożarnej, strażakom.

– Pracujemy nad ramowym dokumentem określającym obowiązki i zasady współpracy oraz kanały komunikacji tak, aby dla wszystkich były one klarowne – przyznaje rzecznik GDDKiA Jan Krynicki.

Intencje może były dobre, ale wywiązała się wojna kompetencyjna polegająca na tym, mówiąc w skrócie, że strony mają odmienne wyobrażenie na temat tego, kto powinien sprzątać po wypadkach Zdaniem GDDKiA – która nadzoruje drogi krajowe – za każdym razem obowiązek ten spada na starostów i na dowód przywołuje art. 101 ust. 5 i 6 ustawy o odpadach. – A tam, gdzie nie ma konieczności wzywania straży pożarnej, albo jeśli uzyskujemy odmowę służb starosty, sami usuwamy neutralne odpady z pasa drogowego – mówi Krynicki.

Czyli dyrekcja sprzątnie drogę, którą zarządza, dopiero wtedy, gdy odmówi tego starostwo. – A wtedy obciąży nas kosztami za to sprzątanie. Taki zapis znalazł się w dokumencie opracowywanym przez ten zespół – oburzają się samorządowcy. I mówią, że nie zgadzają się na takie rozwiązania.

„Obowiązki starosty mogą dotyczyć odpadów powstałych podczas prowadzenia akcji ratowniczej lub gaśniczej, ale znajdujących się już poza drogą, a to oznacza, że muszą zostać wcześniej usunięte z drogi w wyniku działań policji, straży pożarnej i zarządcy drogi” – piszą w oficjalnym stanowisku samorządowcy z Konwentu Powiatów Województwa Dolnośląskiego. Inaczej za każdym razem do wypadku oprócz straży pożarnej musiałby jechać przedstawiciel starostwa, aby posprzątać drogę – usunąć z niej samochód czy granulat wchłaniający substancje ropopochodne. A podległe im służby nie mają wiedzy ani kwalifikacji do wykonywania prac przy likwidacji i utylizacji odpadów powypadkowych. Musieliby zatrudniać wyspecjalizowane firmy zewnętrzne, a to oznacza duże koszty.

Czarę goryczy przelewa to, że samorządy do prac nad schematem postępowania nie zostały zaproszone. Dopiero w lutym dostały do wglądu dokument z 9 grudnia 2013 r. Dlaczego nie spytano ich o zdanie wcześniej? MSW dystansuje się do sprawy i odsyła do GDDKiA, choć to właśnie resort odpowiada za pracę służb i ma legislacyjne kompetencje, aby sprawę unormować.

Z kolei strażacy winą za niesnaski obarczają samorządowców. Rzecznik strażaków st. bryg. Paweł Frątczak wspomina, że gdy rok temu straż opracowała wewnętrzny dokument, spotkał się on z atakiem z ich strony. Stało w nim właśnie to, że strażacy nie będą sprzątać. – Chcieliśmy ujednolicić interpretację przepisów, nie było zamachów na kompetencje samorządów. I od wprowadzenia tych zasad nie było sygnałów o problemach z przejmowaniem miejsc wypadków przez zarządcę – przekonuje. Dodaje, że straż nie jest od tego, aby decydować, czy droga nadaje się do użytku, czy nie.

– To zadanie zarządcy. My jesteśmy formacją ratowniczą powołaną do ratowania życia, zdrowia i mienia – wskazuje. Tylko w 2013 r. straż pożarna brała udział w likwidacji ponad 48 tys. zdarzeń na drogach.